18 listopada 2006, pył (wszech)świata
- znów
tu ?
- tak.
- to się chyba nigdy nie zmieni
- nigdy.
- tak.
- to się chyba nigdy nie zmieni
- nigdy.
***
Gdy
otworzyłem kopertę i przeczytałem kilka zdań wydrukowanych
na źle działającej drukarce , zupełnie bezwiednie zacząłem sie
pakować. Buty, koszulkę, ochraniacze.
Dopiero później dotarła do mnie treść która znajdowała sie na kartce o formacie A4. Usiadłem na łóżku i przez dłużą chwilę myślałem o niej.
Pomyłka ? Możliwie wątpliwe.
Nowy trener. Nieczytelny podpis.
Powrót do przeszłości , która tak kochałem, która była jednym z najwiekszych nieszczęść w moim życiu.
Zapiąłem czarno-zieloną torbę i poprosiłem rodzicielkę by mnie odwiozła.
Dopiero później dotarła do mnie treść która znajdowała sie na kartce o formacie A4. Usiadłem na łóżku i przez dłużą chwilę myślałem o niej.
Pomyłka ? Możliwie wątpliwe.
Nowy trener. Nieczytelny podpis.
Powrót do przeszłości , która tak kochałem, która była jednym z najwiekszych nieszczęść w moim życiu.
Zapiąłem czarno-zieloną torbę i poprosiłem rodzicielkę by mnie odwiozła.
Hala
pachniała sama sobą. Mieszanina potu , odoru starych butów ,
determinacji i wysiłku.
Większość znajomych twarzy. Parę nowych , lekko przerażonych. Kilka skinięć głową, żadnych uśmiechów. Pamiętają chyba moje słowa.
Postać w czarnych dresach pumy. Niższy od reszty, dużo starszy, o wiele lepiej zbudowany. Z uśmiechem kiwa do mnie głowa. Mam ochotę zadać mu setki pytań.
Ale on mnie uprzedza :
- Nikogo lepszego nie miałam.
I on nie pamięta mych słów.
Większość znajomych twarzy. Parę nowych , lekko przerażonych. Kilka skinięć głową, żadnych uśmiechów. Pamiętają chyba moje słowa.
Postać w czarnych dresach pumy. Niższy od reszty, dużo starszy, o wiele lepiej zbudowany. Z uśmiechem kiwa do mnie głowa. Mam ochotę zadać mu setki pytań.
Ale on mnie uprzedza :
- Nikogo lepszego nie miałam.
I on nie pamięta mych słów.
Dwa
dni biegania , uderzania , bezsennych nocy. Skrajne zmęczenie. Po to
by usłyszeć ,że „było ok”. Przekonanie się o tym co się
straciło i o tym ,ze na wszystko patrze bardziej obiektywnie. Kiedyś
granie upajało mnie , 100% radość, teraz dokładnie widzę swoje
błędy.
1,5 roku „nie grania” zrobiło swoje.
Amator. Nawet nie wiedziałem ,ze tak mi tego brak
1,5 roku „nie grania” zrobiło swoje.
Amator. Nawet nie wiedziałem ,ze tak mi tego brak
***
Chłopak
spogląda na zegarek. Dobrze po północy. Piątkowe popołudnie , na
granicy snu i jawy.
E-meile.
Za dużo tego wszytskiego jak na jedną głowe. Wychodzi z domu, w noc ciemną.
E-meile.
Za dużo tego wszytskiego jak na jedną głowe. Wychodzi z domu, w noc ciemną.
Lampy
na małej uliczce się palą. Zimno. Wydychane powietrze zmienia się
w parę która chwilami przesłania świat. Dziwnie ciepły wiatr nie
wiadomo z kąd.
Gwiazdy. Wpatruje się w nie dość długo. O dziwo wydaje mu się ,ze rozpoznaje niektóre konstelacje. Ryby ,Pegaz, Feniks.
Może mu się tylko wydaje a może wie na pewno. Nigdy nie będzie juz chyba pewnien niczego.
Gwiazdy mrugają do niego porozumiewawczo. Oczami wyobraźni chłopak widzi , te wielkie spalające sie potwory i planety które krążą wokół nich. Wyobrażania pracuje : widzi kosmitę , takiego samego jak on, który patrzy na na niego tego nie świadom, zuepłni tak jak chłopak na niego.
Jest jednocześnie tak mały , a jednocześnie tak wielki na tle całego Wrzechświata.
Gwiazdy. Wpatruje się w nie dość długo. O dziwo wydaje mu się ,ze rozpoznaje niektóre konstelacje. Ryby ,Pegaz, Feniks.
Może mu się tylko wydaje a może wie na pewno. Nigdy nie będzie juz chyba pewnien niczego.
Gwiazdy mrugają do niego porozumiewawczo. Oczami wyobraźni chłopak widzi , te wielkie spalające sie potwory i planety które krążą wokół nich. Wyobrażania pracuje : widzi kosmitę , takiego samego jak on, który patrzy na na niego tego nie świadom, zuepłni tak jak chłopak na niego.
Jest jednocześnie tak mały , a jednocześnie tak wielki na tle całego Wrzechświata.
Spaceruje
chodnikiem. Liczy kroki. Przystaje nasłuchuje. Słyszy kłótnie
dwójki bankowców mieszkających w zielono-brązowym domu przed
którym stoi nowe czarne BMW.
Zawraca. Szuka w kieszeni kurtki papierosów, dawno nie palił. Może nie powinien. Ale ma ochotę. Nie znajduje tego co szuka.
Zupełnei nieświadomi jego spojrzenie kieruje sie w strone okna A.
Zapalona lampka. Nie śpi.
Patrzy w to okno , tak jak patrzył w gwiazdy.
Zawraca. Szuka w kieszeni kurtki papierosów, dawno nie palił. Może nie powinien. Ale ma ochotę. Nie znajduje tego co szuka.
Zupełnei nieświadomi jego spojrzenie kieruje sie w strone okna A.
Zapalona lampka. Nie śpi.
Patrzy w to okno , tak jak patrzył w gwiazdy.
Chłopak
schyla się i łapie w zimne dłonie drobne kamyczki. Robił to
tysiące razy.
Nie
jest ani zdziwiona , ani zaskoczona , ani zmieszana ani zezłoszczona.
Kiwa głowa w stronę drzwi. Robiła to tysiące razy
Leżą
znów tak jak kiedyś na jej łóżku. bez podtekstów , bez żadnej
aury tajemniczności czy uczucia. Naturalnie „tak po prostu”
.
Ona ma na sobie jego ulubioną błękitną za dużą , za męska pidżamę.
Bo liczy się tylko ,że jest.
I nie zadaje pytań. i nie mówi o sobie.
Pozwala mu być.
Ona ma na sobie jego ulubioną błękitną za dużą , za męska pidżamę.
Bo liczy się tylko ,że jest.
I nie zadaje pytań. i nie mówi o sobie.
Pozwala mu być.
nie
razem
zwyczajnie obok siebie
nie jako para
ale jako dwoje ludzi
zwyczajnie obok siebie
nie jako para
ale jako dwoje ludzi
***
-
trudny do rozbawienie.
- ostatnio.
- strasznie cyniczny.
- ostatnio.
- o i ironiczny.
- ostatnio .
- takiego cie lubie.
- ostatnio ?
- zawsze.
- ostatnio.
- strasznie cyniczny.
- ostatnio.
- o i ironiczny.
- ostatnio .
- takiego cie lubie.
- ostatnio ?
- zawsze.
Komentarze
Prześlij komentarz