9 grudnia 2006, czekaj, aż wiatr się zmieni
Ciepły grudniowy wiatr. Zaprzeczenie sam w sobie. Chłopak i Panna A. czekają na autobus który spóźnia sie juz dobry kwadrans. Nie mówia nic. Katem oka jedno patrzy na drugie z usmiechem. Powiew rozwiera jej włosy. Wskazówki jej zegarka docieraja do 8. Śmiejąc się głośno odchodząc z przystanku. Minuta za minutą. W ciszy piją ciepła czekoladę z wysokich szklanek. Złoto-czerwone girlandy nad nimi. Patrzą ciągle w swoje oczy. Zielone-błękity. Śmieją się. Absurdy 17-latków. Panna A wydyma karminowe usta. Mruży , jak kot oczy. Niebieskie głębie. Ogarniona niesforne kosmyki opadające na twarz , na biel policzków. Ciemno-czarne włosy związane fioletową gumką . tenczowy nastrój. Wychodzą. Niesforny wiatr próbuje ukraść jej wielokolorowy szalik. Chłopak łapie go, jednocześnie obejmując Pannę A. Minuty zmieniają się w godziny. Jego usta zatrzymują się tuż nad jej karkiem. Jej zapach. Jej ciepło. Chłonie, chce pami