2 czerwca 2006, między językiem a śliną
No
chodź…. chodź
ze mną do łóżka ”
Obsesyjnie
to dziś nuciła. Ciągle. Czasami nawet śpiewała . Czasami do
innych dziewczyn w klasie. Czasami to jakiś kolesi i śmiała się z
ich reakcji. Na okienku , kiedy to nie przerywając gry w
„Kuku”, mówiła ” No chodź….” Telepatycznie
odebrała te Strachy na lachy. Chyba że pamiętała ostatnią
rozmowę przed PO. Chyba jedna z ostatnich , to to co teraz robimy
…to nie rozmowy… poporostu słowa . Mam nadzieje ,że
wiecie czym różni sie rozmowa od słów. Słowa znikają w
chwili wypowiedzenie. Rozmowa zostaje w sercu na zawsze. Pod
kościołem , w czasie spowiedzi przed bierzmowaniem( zaznaczam pod
kościołem)
byłem światkiem pewnej wymiany „słów”
Kumple
siedzieli na przeciwko mnie na murku. Pojawił sie Kuba
-chłopak nie chłopak jej
- Idziesz do spowiedzi ? –
zapytał ktoś
- Idę
- I tak zaraz pójdziesz
grzeszyc …
Śmiech.
I
cisza po tym jak przypomniało sobie towarzystwo o mojej obecności
…
Nie wydawało mi sie ,ze …
Znów jakiś
krzywy film , o tym jak „grzeszą”.
Widać, że jednak
juz żadych dylematów. Kocha go ?
Zreszta nie chce wiedzieć
… Śmiech. I
cisza po tym jak przypomniało sobie towarzystwo o mojej obecności
… Nie wydawało mi sie ,ze … Znów jakiś
krzywy film , o tym jak „grzeszą”. Widać, że jednak
juz żadych dylematów. Kocha go ? Zreszta nie chce wiedzieć
… Śmiech. I
cisza po tym jak przypomniało sobie towarzystwo o mojej obecności
… Nie wydawało mi sie ,ze … Znów jakiś
krzywy film , o tym jak „grzeszą”. Widać, że jednak
juz żadych dylematów. Kocha go ? Zreszta nie chce wiedzieć
…
To
nie moja sprawa .
To
juz nie moja sprawa.
Zapomnę … nigdy nie zapomnę.
Ale
musze ,żyć dalej.To
juz nie moja sprawa. Zapomnę … nigdy nie zapomnę. Ale
musze ,żyć dalej.To
juz nie moja sprawa. Zapomnę … nigdy nie zapomnę. Ale
musze ,żyć dalej.Tragikomiczna
historia zakładu miała swój finał w poprzedni sobotni
wieczór. Trzy panienki , trzy dziewczyny , trzy bransoletki
i kilku za dużych kuzynów/braci/wujków/ itp. Dobrze ,ze na ekipę
mozna liczyć w razie wpadki. Zrobiło sie tak jak za starych dobrych
czasów. Metaliczny
posmak krwi w ustach a mimo to uśmiech od ucha do
ucha … Inni mieli gorzej .Bierzmowanie.
Czarny garnitur. Biała koszula. Całkowity brak powagi. Biskup
mazną mnie po czole , powiedział jedynie stanowczo - Edward
…. I to był koniec. Wróciłem na swoje
miejsce. I nic sie nie zmieniło. Nie czuje się dojrzały.
Chce być zawsze siedemnastolatkiem który robi głupoty w piąkowe
wieczory z nowo poznanymi dziewczynkami w klubie. Chce dalej
być tym Tomkiem , który zasypia na lekcjach , tym który lubi
czekaldę z bąbelkami, takimi który lubi flirtować , tym który
lubi krzyczeć na ludzi … Ale nie wierze,że to będzie
trwać wiecznie … Edward to po dziadku. Zawsze żałowałem
,że nie nazywam sie tak . Choć mógłbym mieć tak na drugie imię
ale nie mam. Może to ma nawet większa „moc” skoro wybrałem je
sam ?
Po bierzmowaniu trwającym 2,5 godziny usiadłem w
fotelu który jako jedyna rzecz po jego śmierci przypadł mi. Stoi w
moim pokoju, nie pasuje do niczego. Pachnie dalej nim. Zapachem
papierosów które przecież go zabiły. Usiadłem i upiłem sie
Bolsem. Myślałem i wpadłem …. na myśl ,ze nie potrzebuje jej by
żyć …
Obsesyjnie to dziś nuciła. Ciągle. Czasami nawet śpiewała . Czasami do innych dziewczyn w klasie. Czasami to jakiś kolesi i śmiała się z ich reakcji. Na okienku , kiedy to nie przerywając gry w „Kuku”, mówiła ” No chodź….” Telepatycznie odebrała te Strachy na lachy. Chyba że pamiętała ostatnią rozmowę przed PO. Chyba jedna z ostatnich , to to co teraz robimy …to nie rozmowy… poporostu słowa . Mam nadzieje ,że wiecie czym różni sie rozmowa od słów. Słowa znikają w chwili wypowiedzenie. Rozmowa zostaje w sercu na zawsze. Pod kościołem , w czasie spowiedzi przed bierzmowaniem( zaznaczam pod kościołem)
byłem światkiem pewnej wymiany „słów”
Kumple siedzieli na przeciwko mnie na murku. Pojawił sie Kuba -chłopak nie chłopak jej
- Idziesz do spowiedzi ? – zapytał ktoś
- Idę
- I tak zaraz pójdziesz grzeszyc …
Śmiech.
I cisza po tym jak przypomniało sobie towarzystwo o mojej obecności …
Znów jakiś krzywy film , o tym jak „grzeszą”.
Widać, że jednak juz żadych dylematów. Kocha go ?
Zreszta nie chce wiedzieć … Śmiech. I cisza po tym jak przypomniało sobie towarzystwo o mojej obecności … Nie wydawało mi sie ,ze … Znów jakiś krzywy film , o tym jak „grzeszą”. Widać, że jednak juz żadych dylematów. Kocha go ? Zreszta nie chce wiedzieć … Śmiech. I cisza po tym jak przypomniało sobie towarzystwo o mojej obecności … Nie wydawało mi sie ,ze … Znów jakiś krzywy film , o tym jak „grzeszą”. Widać, że jednak juz żadych dylematów. Kocha go ? Zreszta nie chce wiedzieć …
To nie moja sprawa .
To juz nie moja sprawa.
Zapomnę … nigdy nie zapomnę.
Ale musze ,żyć dalej.To juz nie moja sprawa. Zapomnę … nigdy nie zapomnę. Ale musze ,żyć dalej.To juz nie moja sprawa. Zapomnę … nigdy nie zapomnę. Ale musze ,żyć dalej.Tragikomiczna historia zakładu miała swój finał w poprzedni sobotni wieczór. Trzy panienki , trzy dziewczyny , trzy bransoletki i kilku za dużych kuzynów/braci/wujków/ itp. Dobrze ,ze na ekipę mozna liczyć w razie wpadki. Zrobiło sie tak jak za starych dobrych czasów. Metaliczny posmak krwi w ustach a mimo to uśmiech od ucha do ucha … Inni mieli gorzej .Bierzmowanie. Czarny garnitur. Biała koszula. Całkowity brak powagi. Biskup mazną mnie po czole , powiedział jedynie stanowczo - Edward …. I to był koniec. Wróciłem na swoje miejsce. I nic sie nie zmieniło. Nie czuje się dojrzały. Chce być zawsze siedemnastolatkiem który robi głupoty w piąkowe wieczory z nowo poznanymi dziewczynkami w klubie. Chce dalej być tym Tomkiem , który zasypia na lekcjach , tym który lubi czekaldę z bąbelkami, takimi który lubi flirtować , tym który lubi krzyczeć na ludzi … Ale nie wierze,że to będzie trwać wiecznie … Edward to po dziadku. Zawsze żałowałem ,że nie nazywam sie tak . Choć mógłbym mieć tak na drugie imię ale nie mam. Może to ma nawet większa „moc” skoro wybrałem je sam ?
Komentarze
Prześlij komentarz