24 listopada 2006, ślepiec w kręgu światła


czyli historia pewnych czwartków

***
Książka. Zatoczyła łuk w powietrzu i upadła na podłogę. Bez okładki , pożółkłe broszurowe wydanie, pełnie zapachów ludzi którzy ją czytali , miejsc w których bywała.
Noce paryskie” Nicolas Edme Restif de la Bretonne.
 Wydane w maju 1981.  Printed in Poland.
Kartkuje. Natrafiam na kanibali. Zaciekawiony zaczynam czytać.
Dedykacja bliska, pierwsze zdania , sprawiają ,ze książka zostaje moją nową biblią. Pierwszy rozdział czytam po dwa ,trzy razy dziennie. Znam słowa , ale nie znam treści.
Czytam…
Czytam w autobusie , w szkole, stojąc przy oknie . Słowa XVIII wiecznego pisarza docerają do każdej komórki mojego ciała. Ja i mała pożółkła książka mamy swoje tajemnice.
Tajemnice pierwszego rozdziału. Dozuje sobie ta przyjemność.
To był czwartek….
***
Chłopak nuci pod nosem Verdiego. Ostatnio za dużo klasyki.  Aż sam tęsknie za polskim hh. Ale narazie nie znalazł nic godnego uwagi.
Trzecia lekcja chyli się ku końcowi. Jeszcze tylko 30sekund słuchania o demografii i dzwonek.
Razem z reszta szkoły , zapina kurtkę i wychodzi ze szkoły.
Koncert. Chopin. I nudzący się licealiści. Chłopak jednak jest bardzo zadowolony z „wyjścia” .
Pierwsze  nuty Nocturne in C minor.
Tak , to zna.
Wpatrując się w szaro-bure kotary, przewidując kolejne nuty.
Pianistka z burza czarnych rozpuszczonych włosów  , gra mało ekspresywnie.
Od niechcenia.
Ze zdziwieniem chłopak zauważa ,że zmienia muzykę Chopina. Pauza trwa ciut krócej. Pewne nuty nie pojawiają sie wogóle.
Ale dzięki temu muzyka zyskuje inny wymiar.  Jest jakby bardziej osobista. Intymna.
Koniec. Pianistka wstaje i nieznacznie kiwa głową w strone publiczności.
Chłopak nie klaszcze , nie dlatego ,że nie chce , ale dlatego ,ze chyba nie może.
Na twarzy ma bardzo głupi uśmiech , zdziwienia, zmieszania. 
Skośnooka dziewczyna z autobusu, stoi na scenie i uśmiecha się niepewnie.


***
Chciałbym być pianą w jej cappuccino” – pomyślałem kiedy Skośnooka upiła w
zupełnie niezwykły sposób łyk kawy.
Jak zahipnotyzowany wpatrywałem sie w jej usta.
Moje ekspresso już całkiem wystygło. Cisza.
Mia. Kocie oczy. Azjatycka uroda. Średniego wzrostu. Mało się uśmiecha.
Mia nie mówi ona szepce. Szeptem zamawia kawe.
Podziwiam jej palce. Długie, i poruszające się tak delikatnie.
Skośnooka mówi o muzyce. O Chopinie , konkursach.
Mówi  o książkach, i filmach.
W Japonii , nie była. Rodzice jej opowiadali.
Chciałaby pojechać , ale w głębi serca wie ,ze nie musi. Jest Polką.
Czyta Miłosza. Słucha polskiego rocka.
Chce studiować dziennikarstwo.
Ma 16 lat i wie czego chce.
Nie rozmawia ze mną.
Słuchamy siebie. Ale każdy mówi o sobie.
Informacje , które wylatuja z głowy.
Zapisuje swój numer na białej serwetce i pozwala odprowadzić się na
przystanku autobusowy.
Stoimy pod wiatą. Ciemno.
Nuce Vivaldiego , całkowicie samoistnie. Mia uśmiecha się do mnie.
To jest chwila.
 Odgarniam jej włosy i przybliżam jej usta do moich.
To byl czwartek…
 
***
Myśli uciekają do A.
Do chwili kiedy pocałowałem ją pierwszy raz ,tak naprawdę. Nie tak jak chłopak
całuje dziewczynę , ale jak kochanek całuje swoje kochanke.
Taki pocałunek który przypieczętowuje wszytko.
Który mówi ,więcej niż wszystko inne na świecie.
Miała na sobie czarną bluzkę z fioletowo – złotym napisem.
A jej wlosy , tak niemodnie długie ,splecione były w warkocz. Pachniała nadzieją
i kompotem truskawkowym. 
I czerwień jej ust …
I czerń włosów…
I błękit jej oczu…
I bladość policzków …
To był czwartek… 
***

Widzieć i nie wiedzieć tych czwartków.
Kicz i życie.
Różowy plastik , zapach świec , kieliszek winna
klasyka w tle
Kicz i zycie.
Kicz.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

pożegnanie z blog.onet.pl

9 grudnia 2006, czekaj, aż wiatr się zmieni

27 października 2006, gorycz pełna szczęścia