26 maja 2006, piątek

Piątek , 26 maja godzina 9:45
Otwieram oczy. O budzeniu sie nie ma mowy. Lekki kac. Szczecina na mordzie i kapeć w ustach. 
Dobre dziesięć minut gapie  sie na szare ściany mojego pokoju. Na nich kilka grafik , w kącie z PC grafiti autorstwa kumpla, koleś z blantem . Lubie go , nazywam go Tymek.Czasami nawet ze soba gadamy… cóż … Wracam do dnia wczorajszego … przesadziliśmy w klubie, ale jak było fajnie =) Pół butelki wody i jakoś żyje. Po około 7 godzinkach snu wiem ,ze juz nie zasnę. Taka anatomia. Prysznic. Zimna woda. Źel do ciała o zapachu kokosa zakupiony w Sephorze. Produkt firmy Nivea na twarz, po chwili jestem jak nowo narodzony. W głośnikach chyba Peja… ale chyba muza jak muza, tylko podkład dnia. Nucę sam z siebie
Cały czas ktoś przeszkadza ci mieć”
Odpalam Pc. Zdawkowe odpowiedzi na pytania ludzi z gygy. Nie chce mi się z  nimi gadać. 
Sprawdzam meila. 
Takie niby listy. Takie niby kontakty hardziej intymne niż na gg ,tlenie czy Aqq itp. 
W miedzy czasie kończę rysunek. Nawet nieźle. 
Ołówkowo – blokowy; facet wyciąga do mnie reke … tło za nim jest lepiance. Mój sen , mój koszmar. 
Kiedyś do tego cyklu rysunków napisze tekst. 
Kiedyś …
Wbiegam z pustego domu. W myślach notuje zakup prezentu dla mamy. W końcu to jej dzień. Dobrze ,ze dzis ma dyżur.
Bo jak zwykle zapomniałem …  o 26 ..ale spoko , mam czas. 
Autobus jest prawie pusty. Nie licząc blond niuni w błękitnej sukience , której się przyglądam , bez zażenowania. 
Jakiś paker z tyłu umawia się z laską. Emeryci gadają o cenie jajek . 
Mam sposób , mam ucieczkę : Play 

Z czym przyszło się zmagać
Jestem kiepski lecz sam siebie wyrażam”
Lubie swoje miasto. W przejściu pod ulicą jak zwykle kobieta z małym psiakiem i złożonym kartonem. 
Rzucam piątka. Zatrzymuje się i słucham bitboksa jakiegoś kolesia. Nawet nieźle mu idzie. 
Cos tam na freestajlu sklejam. Respekcik i życie jest piekniejsze. 
Epipa już przy fontannie. Pogadamy , pare trików , dużo śmiechu. Nie wiadomo z kąt pojawiają sie ludzie na BMxach . Trochę wracam do przeszłości. Ale jak ma sie ponad 190 cm wzrostu to nie jest juz takie łatwe.
Wpadam do Empika. Jedyny tytuł których przychodzi mi do głowy to ” Smotność w sieci” Jest – 31.99 . Spox. 
Dorzucam soundtracks z  „Good Night and Good Luck chyba bardziej dla mnie niż dla rodzicielki. Torebeczka i sprawa załatwiona. 
Autobus spóźnia sie sam z siebie. Popołudniowy korek. Player działa. Choć bateria miga. 
Dom jak zwykle pusty. Makaron do odgrzania. Bez paniki. Jak zwykle przed Pc , Kilka komentarzy na blogach. Bez reklam. 
17:05 

Błękitna koszula. Deska zostaje w domu. Wpadam po Olkę . Dzwoni komórka : Turek z panną są juz w pod kinem. 
MZK jest dla mnie dziś wyjątkowo szczęśliwy. Prawie pusty autobus. Gadamy o jakiś duperelach. 
Pachnie czymś bardzo ładnie, makijażu nie widze, jest taka naturalna. 
Kuba , jej chłopak dzis gra. W takich chwilach myśle ,ze dobrze zrobiłem rzucajac siatkówkę. 
„X-Men: Ostatni bastion” miszane uczucia i tak zaczynami sie rzucać popkornem. 
Tuż po seansie podejmuj decyzje. Turek z Roksi ida przodem. Kiedyś Olka też mi tak zrobiła … 
Przyciągam ja do siebie i całuje. Nie protestuje. 
Mój bezczelny uśmiech. Jej pytające spojrzenie. 
- Co to było ? – pyta
- Nic … Chciałem sprawidzć jak zareagujesz 
Przegryza wargi i odchodzi. Nie zatrzymuje jej. To nie było ok. Ale chce ,żeby ona byłą całkowicie 
pewna ,ze „juz mnei nie chce” 
21:00

 Qlub . Trzecia brasoletka odhaczona. Pije bolsa. Bawię sie z trzecią brasoletką . 
Jakoś śmiesznie jest. 
Olka przepływa mi przez palce. Ale chyba tego chce. 
Bo tak jest łatwiej .
Wystarczy. Chwiejnym krokiem wsiadam do czerwonego tramwaju. Będe musiał sie kawałek przejść do domu ale cóż. 
Kontrola, bez celowo szukam miesięcznego , w końcu kanar daje spokój widząc mój stan. 
Za nim dojadę  do swojego przystanku , dochodzę do tego ,ze Olka ma go. Mi zawsze wypada z kieszeni, a ona ma taka pojemna torbe… 
Idąc swoja ulicą stwierdzam ,.ze stan upojenia alkoholowego minął bez powrotnie.
 głupot narobiłeś jeszcze więcej
Jak na razie do tej pory życia swego zmienić nie chce „
- Widziałes Kaśkę ? – ma na myśli swoja córkę , w moim wieku notabene. 
Ciśnie mi się stwierdzenie że pewnie jebie się z kimś w jakimś klubie co jest bardzo prawdopodobne  , ale w końcu krece tylko głowa. 
Prysznic , wrzucam jakaś płytę. Strachy na lachy
już posmarowałem tobą chleb.
Dzień dobry kocham Cię,
nie chcę cię z oczu stracić,
więc, jeszcze więcej..
Dzień dobry kocham cię,
podzielimy dziś ten ogień na dwoje,
Dzień dobry kocham cię,
to zapyziałe miasto niech o tym wie.”
Mój dzień … 


A twe oczy ciągle w gotowości 
Przez chwilę zapominam z czego to słowa. 
Masz 14 nowych wiadomości.
Odpowiadam na wszystkie z przyjemnością. Lubie meile. 
12:00
Za piętnaście minut mam autobus do miasta. Pogoda znośna. Czarna hokejówka, czarna czapeczka, beżowe pumy na nogi,szara bluza , portfel ,  deska do ręki  , komórka i mp3 do kieszeni. 
A czym jest czas przy tym,
Autobus w końcu zatrzymuje sie na moim przystanku. Długa ulica. Coś w sercu mi gra. 
15:00
1:30
Znów kolejny dzień ci uciekł,
W domu ojczym oglada TV otoczony moim psami. 
Dzień dobry kocham cię,

Gapie sie w sufit, uśmiecham sie do Tymka na ścianie. 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

pożegnanie z blog.onet.pl

9 grudnia 2006, czekaj, aż wiatr się zmieni

27 października 2006, gorycz pełna szczęścia